Mikołaj pod choinkę przyniósł mi książkę Oli Budzyńskiej „Jak zostać Panią Swojego Czasu”. Jestem już po lekturze, więc czemu nie napisać kilku słów na bloga.
O czym jest ta książka? O tym jak znaleźć czas na rzeczy, które chcemy zrobić, a wydaje nam się, że nie mamy czasu na nic. O tym jak ustawiać swoje priorytety i znaleźć swój cel w życiu. I o tym, że jak nie chcemy to wcale nie musimy same prasować ubrań i myć okien 😉
Co znalazłam w książce?
- Obalenie mitów na temat zarządzania czasem. W tym tego z którym spotykam się najczęściej, że możesz mieć czas na wszystko, bo „wszystko jest kwestią organizacji”. Ola od razu zaprzecza temu i każe sobie stawiać priorytety i delegować zadania, bo doby nie da się rozciągnąć 😉
- Strategie na to jak planować, rozkładać projekty na zadania żeby nie czuć się przytłoczonym przez ich ilość i wielkość
- Sposoby na to żeby wyrobić sobie nawyki i zwalczyć prokastynację
W podtytule książki jest napisane: Zarządzanie czasem dla kobiet. Dlaczego akurat dla kobiet? bo w żadnej z dotychczas wydanych książek, których autorami byli mężczyźni nie ma nic o robieniu prania ani zajmowaniem się chorymi dziećmi.
Jest w tej książce coś takiego jak w tych prezentacjach TED, które zaczynają się od opowieści o tym jak pan chciał kupić żonie podpaski, a kończą się na stworzeniu tysięcy miejsc pracy dla kobiet z hinduskich wiosek. Tu jest coś podobnego. Spodziewałam się przepisu na to, jak znaleźć więcej czasu na to co chcę robić, a dostaję przepis jak małymi krokami zacząć się zastanawiać nad sensem wszystkich małych czynności które robię każdego dnia. Jest trochę o wyrabianiu pewności siebie, a także porannych i wieczornych nawykach, które ustawiają cały dzień.
Bezpłatny rozdział książki można znaleźć tu: klik.
Czy po przeczytaniu książki zostałam panią swojego czasu? Do tego jeszcze daleka droga, ale założyłam Bullet Journal i zapisuje na bieżąco zadania, które mam zrobić. Zobaczymy co z tego wyjdzie 😉